Niestety – na miejscu okazało się, że wyklucza mnie moja waga. Chociaż stawałam na głowie, żeby przytyć, niestety od zawsze miałam rażącą niedowagę i nic nie umiałam z tym zrobić. Lekarze wyeliminowali możliwość, że jestem chora, nie miałam anemii, wychodziło na to, że po prostu taka moja uroda. Nie mogłam się z tym pogodzić, ponieważ bardzo chciałam oddać krew. Wiedziałam jednak, że jest to poza moim zasięgiem.
Od tamtej pory wkładałam podwójny wysiłek w to, żeby namówić znajomych do zostania dawcami krwi. Wszelkie argumenty typu „nie wiem, gdzie to jest, gdzie trzeba iść, co zrobić”, zbijałam w prosty sposób – umawiałam się z nimi i zaprowadzałam do punktu krwiodawstwa, żeby mogli zasilić bank krwi. Kiedy ktoś narzekał, że boi się bólu, szybko sprowadzałam go na ziemię, przecież niewielki ból w porównaniu z uratowaniem komuś życia nie miał żadnego znaczenia.
Czasem wciąż jest mi przykro, że nie mogę oddawać krwi, teraz jednak wiem, że robię wszystko, żeby również w jakiś sposób móc pomóc.